S jak sen

Jest kojący, uspokajający, regenerujący, błogi, podobno to najlepsze lekarstwo i kosmetyk. Jego brak powoduje szereg dolegliwości i zaburzeń. Jest za darmo, ogólnie dostępny. Jest tak bardzo przez nas teraz pożądany? Sen niestety to dla nas raryrats, marzenie, fantazja, która nie chce się spełnić.
Czasami jest lepiej, nie ma przerw w nocy i pełni nadziei, że przełamaliśmy impas odpoczywamy fizycznie i psychicznie. Do czasu, aż znowu pojawi się jakiś czort, który opętuje nasze dziecko. Próbujemy wówczas znów go namierzyć, a on się śmieje i gdy chce to odchodzi, a gdy chce to znów wraca. Budzi nam dziecko w środku nocy i drażni. Miśka nie śpi, trochę marudzi, czasami się śmieje. Skomunikować się z Małą nie daje, bo gdy coś jej dokucza to za Chiny nie pokaże co. Domyślamy się, próbujemy, lulamy, głaskamy, drapiemy plecki, nóżki, dupkę, rozmasowujemy ciałko, dajemy jeść, pić, leki przeciwbólowe. Dziś zadziałał masaż dziąseł, wczoraj druga porcja picia. Jak zwykle podejrzewamy te przeklęte, wyrzynające się piątki i żołądek. Z badań nie wynika nic niepokojącego, więc lekarze nie potrafią nam pomóc. A nam coraz bardziej brakuje sił.
Rodzice małych dzieci zapewne znają takie sytuacje, bo nie jeden maluch daje popalić w nocy. U nas niestety to trwa już tak długo, że zaczęły pojawiać się różne dolegliwości. Zaskakujące jest tylko to, że Gabrysia nie wygląda jakby jej coś szczególnie dokuczało. W dzień jest uśmiechnięta, pięknie pracuje na ćwiczeniach (chyba, że akurat wypada pora drzemki), wróciła do schematu, że wszystko jest na ?nie? (kręci pięknie głową gdy czegoś nie chce np.do rączki, albo gdy rodzice jadą z nią do kuchni). Pozwalamy jej odsypiać kiedy chce i ile chce, chyba, że grafik zajęć jest bardzo napięty to skracamy trochę drzemki w ciągu dnia, a czasami rezygnujemy nawet z ćwiczeń lub innych zajęć, żeby tylko Mała mogła odespać ciężką noc.
Nie chcę się tu żalić, czy płakać jak strasznie nam źle, bo przeważnie nie możemy narzekać. Mała nie choruje pomimo sezonu, zajęć ma tyle, że nie ma czasu się nudzić, poznaje nowe rzeczy, uczy się czytać i liczyć, coraz lepiej wychodzi jej wydawanie dźwięków. Cieszy nas to wszystko. Chciałam tylko pokazać jak można cieszyć się z tak zwyczajnych rzeczy, które mamy na co dzień, ale ich nie dostrzegamy dopóki nam ich nie zabraknie. Gabrysia spała zawsze fantastycznie w nocy, nawet gdy leżała na OIOM-ie i nie mogliśmy być z nią w nocy to wierzyłam pielęgniarkom, które mówiły, że spała dobrze, bo wiedziałam, że tak jest.
Wybaczcie więc nam takie przerwy na blogu, bo nawet nie wiem czy piszę z sensem?:) Idę na 3 kawę, a Mała dalej odsypia nocną trzygodzinną przerwę, chociaż jest już prawie 11:) Jeszcze tylko kilka zdjęć najpiękniejszego widoku na świecie.

This entry was posted in codzienność. Bookmark the permalink.

One Response to S jak sen

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *