DDTVN

Wiem, wiem ten wpis to przysłowiowa musztarda po obiedzie, bo to wydarzenie miało miejsce tydzień temu, ale muszę sprostować kilka spraw. Miałam w ogóle nie chwalić się swoim ?gwiazdorzeniem?, ale pewien sms zmusza mnie do tego aby trochę pouświadamiać.
Zacznę od początku. Telefon z TVN-u spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i zupełnie zaskoczył. Nie miałam zamiaru jechać na wyprawę do stolicy. Nie czułam się tak atrakcyjna i ciekawa do telewizji śniadaniowej. Przekonał mnie mój mąż i Gabrysiowa chrzestna. Stwierdzili, że warto opowiedzieć o czymś dobrym co nas spotkało mimo choroby Gabrysi, że warto pokazać, że jesteśmy zwykłymi ludźmi z niezwykłym dzieckiem, że mamy prawo do normalnego życia. Wszyscy wyobrażaliśmy sobie Bóg wie co, że będę gadać i gadać a tu?zobaczcie sami–>:)
Co do sms-a: ludzie po emisji tego programu zarzucili mi, że nie podziękowałam za poprzednie akcje, że nie wymieniłam kilku osób z nazwiska, że w ogóle po co tam pojechałam skoro reportaż był o innej dziewczynce? A po to żeby podziękować i opowiedzieć o otwartości i szczodrości mieszkańców naszego miasta. Chciałam opowiedzieć o każdej osobie, która nam pomogła, wspiera nas, pomaga, jest życzliwa. Tylko nie starczyło czasu. Ten program opowiadał właśnie o tym dlaczego warto pomagać i to chciałam opowiedzieć. Jeśli nie sprostałam czyimś wymaganiom, nie zrobiłam lub nie powiedziałam czegoś to obejrzyjcie jeszcze raz ten program i zastanówcie się nad tym po pierwsze jak mogłam to wszystko zmieścić w tak krótkim czasie, po drugie czy Was nie dopadłaby trema. Wiem, że mogłam powiedzieć więcej, inaczej, ale nie ukrywam, że emocje czasami ponoszą, dlatego starałam się przede wszystkim opanować i np. nie zacząć beczeć.
Ok nie będę się na ten temat rozpisywać, bo napisałam co mi leży na sercu i koniec.
Teraz trochę o tym co u Lelka. Zaniedbuję informowanie Was, a wiem, że mnóstwo osób interesuje się jej losem. Niestety cierpimy na ciągły brak czasu. Chcielibyśmy wszystko zorganizować natychmiast a wychodzi tak, że miotamy się pomiędzy naszymi pomysłami i działamy trochę chaotycznie. W dużej mierze jest to zasługa ciągłych problemów żołądkowych. O losie przecież nie napisałam Wam nawet, że byliśmy niedawno na prawie miesięcznych wczasach w szpitalu w Olsztynie. Mała dostała niedodmy płuc i podejrzewano refluks. Okazało się, że niedodma ustępuje ale z żołądkiem to nie przelewki. Nie wykryli refluksu, ale jest problem z opróżnianiem. Zaproponowano nam operację i koniec tematu. My jak zwykle robimy po swojemu. Poczytaliśmy, popytaliśmy i na razie próbujemy leków i karmienia za pomocą pompy (mamy nowy gadżet na stanie sprzętowym Gabrysi). Do tego lekarz z Olsztyna może nas włączyć do programu żywieniowego w drugim kwartale przyszłego roku! CZD bardzo chętnie zaopiekowałoby się Małą już teraz, ale będąc pod ich opieką musielibyśmy być tam co 3 miesiące. Bardzo chętnie odwiedzalibyśmy stolicę i znajomych tak często, ale wybieramy się tam od roku i ciągle coś staje nam na przeszkodzie więc nie widzę tego, że teraz będzie inaczej.
Ostatnio więc skupiamy się na tym, żeby uniknąć operacji i na razie nie jesteśmy optymistami, ale dopóki Mała ma dobre wyniki i nie chudnie mamy nadzieję, że coś się ruszy w dobrym kierunku.
Oprócz tego Gabrysia próbuje gadać i czasami jej się to udaje. Oczywiście nie są to zdania a nawet słowa tylko raczej takie ech, ale dla nas to najcudowniejszy dźwięk na świecie. A gdy śpi słychać jak sobie mruczy. Siedzimy i słuchamy jej jak zaczarowani, i zastanawiamy się dlaczego przez sen wychodzi jej to tak ładnie a gdy nie śpi ma problem z wokalizacją?
No i próbujemy przenieść się do dużej wanny gdzie Gabrysia ma swobodę machania nóżkami, za to nasze kręgosłupy padają. W dużej wannie można też zrobić hydromasaż, przy którym kiedyś był płacz i zgrzytanie zębów, a raczej dziąseł – teraz jest radocha:)
Na koniec wszystkim życzymy bogatego Mikołaja:)

P.S. Jak zmieścić pudełko z zabawką wielkości 20cm na 30cm w Gabrysiowego butka?:)

This entry was posted in nasi pomagacze, podziękowania. Bookmark the permalink.

2 Responses to DDTVN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *