Szkoda gadać o służbie zdrowia

Nic już nie pomaga, ani gadżety, ani tańce, ani lista przebojów, nawet popisy zwariowanej rodzinki T. Usta zaciśnięte na amen. Lelek nie chce jeść, nie chce pić, a do tego pokasłuje. Rodzice załamani. Postanowiliśmy więc udać się do super lekarza dr B. Poprosiliśmy dziadka, żeby stanął rano w kolejce i zapisał Lelka jako ostatnią pacjentkę. Pani dr przyjmowała według grafiku do 18, więc skoro nie chce przychodzić do nas to my idąc do niej unikamy jak ognia dzieci kaszlących, zasmarkanych i kichających. Niestety pani w rejestracji stwierdziła, że zapisze nas na 16 bo jak stwierdziła ?Pani dr ma później inne zajęcia?. Dzwonię więc bezpośrednio do dr B. i pytam czy nie możemy przyjść gdy już nikogo nie będzie. I co? Słucham litanii jak to strasznie dużo ludzi jest we wtorki, że ona umawia nawet na 19 dzieci chore (a nasza to jaka? zdrowa?), że w środy i czwartki to owszem można się tak umawiać, ale nie we wtorki, i czy Gabrysia jest chora? Bo może jutro możemy przyjść? Wyjaśniam więc, że mamy lepsze zajęcia i fajniejszych przyjaciół niż dr B. do których możemy pójść na pogaduchy i wizytę, a Małej muszę zaznaczyć, że chorujemy codziennie tylko nie we wtorki!!! W końcu stanęło na tym, że poszliśmy gdy nie było już maluchów, tylko młodzież na bilans (nie można było od razu tak się dogadać?).  I niestety od wczoraj wizja rury jest coraz bliższa, a my coraz bardziej zdenerwowani tą wizją. Mała przybrała na wadze przez 2 tyg. tyle co zdrowe dziecko przez 1 dzień. A do tego dostaliśmy skierowanie na prześwietlenie płuc:( Niby nic się nie dzieje, ale są takie zapalenia płuc, że w osłuchu nic nie słychać, gorączki nie ma, jedynym objawem jest kaszel, który u Małej jest, ale w związku z tym, że nie ma ona odruchu kaszlowego jak u zdrowych dzieci więc nie wiadomo, czy to coś poważnego, czy po prostu nadmiar śliny. Mamy obserwować Lelka i  zdecydować czy iść na prześwietlenie. Tylko jak zdecydować? Niby nic się przez noc nie działo, ale jeśli coś przegapię? Z drugiej strony ciągnąć zdrowego Lela do szpitala pełnego kichaczy-trochę się boję. Ratunku! Co robić?

Na szczęście odwiedziła nas Pani z Caritasu i zbadała saturację. Wszystko w porządku chociaż matka o mało nie dostała zawału gdy zobaczyła na pulsoksymetrze tętno 36! Okazało się, że to błąd sprzętu. Tylko w takim razie czy prawidłowe wartości które pokazuje to nie błąd? Ech oszaleć można. A Pani jak zwykle wyluzowana. Twierdzi, że źle robię, że tak się przejmuję. Chciałabym zobaczyć matkę, która nie przeżywa choroby dziecka.

A tu ozdoby Lelka.

I jej piękna fryzura po spaniu. Zwracam uwagę na pozycję siedzącą oraz piękne trzymanie głowy.

I jeszcze chciałabym ostrzec mieszkańców Warszawy, aby nie pojawiali się w dniach 5-6.01.2012 na ulicach z tego względu, że będziemy tam my, a my nie potrafimy poruszać się po tym mieście:) Jeśli zobaczycie w tych dniach Focusa na bartoszyckich blachach to ratuj się kto może!!!:)

 

This entry was posted in leczenie. Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *