Złośliwość rzeczy martwych i spełnianie marzeń

Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od telewizora i komputera? Baaaaardzo.  Leluś obudził dziś matkę po 8 i spojrzeniem dał znak, że chce oglądać bajki tak jak codziennie rano po przebudzeniu. Matka ma wtedy dodatkowe pół godziny lenistwa w łóżku. Kogo ja oszukuję, jakiego lenistwa:) Wstaje wtedy matka biegiem jeść śniadanie i wypić kawę zanim Lelek się obudzi na dobre. Bo gdy się dobudzi krzyczy przy każdej próbie wyjścia matki z pokoju.  Bajki są więc po to żeby matka nie chodziła głodna do obiadu:) Odrębnym tematem są reklamy, które uprzyjemniają straszne chwile dla Lelka kiedy matka męczy ćwiczeniami. A dziś niestety nie było bajek, ani reklam, bo nasz dostawca energii pozbawił nas z niewiadomych przyczyn prądu. Podejrzewaliśmy z ojcem ciotkę D., która pracuje w urzędzie ds. energii w stolicy, ale myślę, że nie ma aż takich możliwości. Chociaż kto tam wie co dzieje się w takim urzędzie i jaką władzę ma ciotka D.:) W każdym razie po kilku godzinach jesteśmy znowu podłączeniu do prądu. I co z tego skoro bajek dalej nie ma, bo po tej awarii padł nam znowu telewizor. Zastanawiamy się więc z ojcem co nam się bardziej opłaca? Naprawić po raz kolejny stary telewizor, dokupić po raz kolejny pilota i czekać na kolejną awarię (pan z serwisu był i tak zaskoczony, że tak długo nam działał, chociaż nie uważam, że 6 lat to strasznie długi okres życia telewizorów)? Czy kupić nowy, wypasiony, 42 calowy, wymarzony od półtora roku przez ojca? Decyzję pozostawiłam dla ojca więc spodziewam się dziś wizyty dostawcy ze sklepu elektrycznego:) Ojciec nie widzi problemu w kupowaniu rzeczy na raty, przecież jakoś będziemy spłacać co miesiąc te 100zł, a ja zastanawiam się kiedy posadzą nas za długi:) Oprócz telewizora zostaje jeszcze kwestia komputera, który chodzi już jak reaktor atomowy i czekamy tylko na wybuch. Poza tym  zajmuje tyle miejsce, że nie ma gdzie wstawić choinki. Do tej pory to był nasz priorytet sprzętowy (pomijając sprzęty dla Gabrysi bo to jest sprawa najważniejsza). Niestety bez komputera nie zdziałam nic w sprawie sprzętów dla Gabrysi i boje się najbardziej odcięcia od Internetu-mojego źródła wszelkich informacji na temat choroby. Na szczęście babcia Zosia zaoferowała, że sprawi nam taki prezent. A telewizor jest jednak bardzo ważnym sprzętem. Jakoś tak cicho i dziwnie gdy nic nie jest włączone. Zawsze zostaje radio, ale to nie to samo?

No i siedzimy sobie z Lelkiem w domu a tu w drzwiach pojawia się wielkie pudło. Za nim wchodzi zadowolony ojciec, a matka dostaje palpitacji serce gdy słyszy 24 raty po 107 zł za telewizor, który kosztuje 1650 zł. Nie wiem z czego to spłacimy ale grunt, że lelek ma już swoje reklamy i bajki, a my mamy przecież po 2 wątroby, może którąś sprzedamy:)

A co innego się u nas dzieje? W niedzielę odwiedziły nas ciotki od mamy z pracy. Strasznie Gabrysi podobał się wisior jednej z ciotek i ćwiczyła zawzięcie łapanie i wyciąganie rączek. Spędziliśmy bardzo przyjemny wieczór.

A zaraz idziemy na spacerek. Wczorajszy spacer (pierwszy od ponad 3 tygodni siedzenia w domu) zakończył się powrotem na syrenie. Odzwyczaił się Lelek od spacerów, ale dziś trzeba znowu zaczerpnąć świerzego powietrza.  To idziemy się wietrzyć?

This entry was posted in codzienność. Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *