Miniony tydzień

Nie będę oryginalna jeśli znów napiszę, że nie odzywałam się bo na nic nie ma czasu. W pracy skończył się okres ochronny i trzeba porządnie zabrać się do roboty, żebym poradziła sobie na nowym stanowisku i się na nim utrzymała, bo wiadomo są przecież młodsi, ambitniejsi, bez zobowiązań, dzieci, bagażu życiowego. Trzeba dbać o swoją pracę. Tylko kurczę jak to pogodzić? W domu nie ma czasu myśleć o pracy, czytać przepisy, bo chcę być tylko dla Lelka, a w pracy nie ma czasu na naukę tylko na pracę. Ale nie będę biadolić. Najważniejsze, że na razie jakoś sobie radzę. Nie będę martwić się na zapas. Bo nikt nie przewidzi co będzie jutro. Może wygramy w totka?:)
Tatuś też dzielnie opiekuje się Gabrysią i ciężko pracuje. Nie wiem skąd ten człowiek bierze siłę? Nie marudzi tak jak ja i zawsze zrobi to o co go poproszę. Zrobi zakupy, obiad, pozmywa naczynia, zajmie się Dzidziusiem, pościeli mi łóżko gdy jestem zmęczona, naprawi to co ja zepsuję, nawet zszyje urwaną kieszeń w mojej kurtce. Ze sprzątaniem jest trochę gorzej, ale gdy go poproszę o umycie zlewu w łazience to zawsze to zrobi. Taki mąż to skarb. Ale żeby nie było, że to pantoflarz. O nie!!! Co to to nie. Potrafi tupnąć nogą i nieraz się spieramy (przeważnie o głupoty). A dla Lelka jest najlepszym towarzyszem i wymyślaczem zabaw. Sami zobaczcie jak się kochają:)


O bakterii na szczęście już zapomnieliśmy i teraz tylko dajemy syropek żeby nie wróciła. Chociaż i tu nie obeszło się bez strachu i zastanawiam się czy nie zaszkodziliśmy Lelkowi. Nasza Pani doktor przypisała bowiem Gabrysi furagin na zapobieganie nawrotom choroby. Daliśmy jej dwie dawki zgodnie z zaleceniami i za bardzo tym razem zaufałam lekarzowi. Dopiero po drugiej dawce zrobiłam to co powinnam zrobić i co zawsze robię przed podaniem leków-czytam ulotkę. A tam piszą, że nie należy stosować tego leku przy polineuropatii obwodowej. Niby to inny rodzaj zaniku, i według naszej Pani doktor nie powinno to mieć na Gabrysię wpływu, a ja nie jestem lekarzem i nie mam wiedzy medycznej, ale uważam, że po co ryzykować? A jeśli ma wpływ? Po pierwszej dawce saturacja Gabrysi w nocy spadła do 95% i nie może powrócić do normalnego stanu czyli 97-98% (żeby nie nudzić definicjami powiem tylko, że im wyższy poziom saturacji, im bliżej 100% tym lepiej nasz Dzidzia oddycha ? saturacja na poziomie około 90% oznacza niewydolność oddechową). Może to przypadek, a może ten lek jednak wpływa negatywnie na dzieci z SMA? Nie będę zgadywać, a skoro nie jestem pewna jego szkodliwości na Lelka to po prostu go odstawiłam. Zamiast tego podajemy żurawinkę:)
A weekend minął nam bardzo intensywnie. Wczoraj gościliśmy trochę ludzi u nas w domu, a dziś my byliśmy w gościach. Tak dawno Dzidzia nasza nie była na świeżym powietrzu, że dziś postanowiliśmy opatulić ją czym się da i zawieźć do Bartusia (który siedzi sobie jeszcze u cioci w brzuszku), Oli, cioci i wujka. Po takiej wyprawie Dzidzia przespała 2 godziny i wypiła na kolację prawie 180 ml mleka (do tej pory na kolację była kaszka, ale od choroby nie możemy Lelka przekonać do takiej kolacji).
Dzidzia sobie już smacznie śpi więc i ja udaję się w objęcia Morfeusza. Dobranoc.

This entry was posted in codzienność. Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *