Tik tak, tik tak. Nieubłaganie czas pędzi do przodu. Zostały 2 tygodnie byczenia się matki na urlopie. A później wielki come back. Teoretycznie. Praktycznie natomiast wygląda to tak, że siedzimy sobie i sami nie wiemy na co liczymy. Że znajdzie się opiekunka? Że może spadnie z nieba złoty deszcz? Że jedno z nas nie będzie musiało wracać do pracy, bo damy radę przeżyć z mops-owych ?ochłapów?? Może życie nas zaskoczy i w ciągu tych 2 tygodni wszystko się ułoży? Nie ma wyjścia ? musi się ułożyć.
Żeby nie było tak pesymistycznie jak zwykle informuję, że Gabryśka ma się coraz lepiej i wróciliśmy do codziennego męczenia naszego dziecka. Wypróbowaliśmy nową fasolkę.
A także poćwiczyliśmy z nową Panią rehabilitantką. Oczywiście wszystkie te zabiegi są dla naszego dziecka potworną tragedią, ale liczymy, że wkrótce się do nich przyzwyczai.
Dla nas plus takiego męczenia jest taki, że dziecko znowu zaczęło porządnie jeść. I nawet mamowa zupa jest ok. Ba jest pyszna, a te Gerbery i inne mogą się schować.
W ćwiczeniach pomaga nam stos gadżetów przyniesionych przez Mikołaja. A te Mikołaje kochane wciąż nie przestają rozpieszczać naszego Lelusia. Co prawda choinki już nie ma, ale im to nie przeszkadza:) Ostatnio nazwoziły i naprzysyłały mnóstwo ubranek i piżamek z samej Anglii i światowo się zrobiło. Mikołajowi Gosi i Emilii dziękujemy, bo bardzo przyjemnie śpi się w takich zagrabanicznych pajacach:)
A tu zamieszczam zdjęcia sprawcy uszczuplenia naszego fundacyjnego budżetu o 490zł (przemiły Pan ze sklepu medycznego obniżył cenę z 520 zł). Żeby to chociaż była inwestycja długoterminowa, ale nie – taki kabelek podobno trzeba kupić co pół roku ze względu na jego krótką żywotność.
One Response to Zdjęciowo