Jest takie powiedzenie: ?Jaki Nowy Rok taki cały rok?. Nasz rok będzie zatem rokiem stresu, nerwów, obawy o Gabrysię, bezsilności, awarii i kryzysów, ale także rodzinnej atmosfery, będzie też trochę śmiechu i imprez, lenistwa, spania i matka będzie się odchudzać. Tak bowiem wyglądał pierwszy dzień nowego roku u nas. Sylwester to był bardzo udany dzień i wieczór do czasu aż pulsoksymetr po północy nie zaczął wrzeszczeć jak szalony, że saturacja (czyli poziom tlenu w organizmie ? po tych wartościach można sprawdzić czy dziecko przypadkiem nie ma problemów z oddychaniem) jest na zatrważająco niskim poziomie. Zawrzeszczał raz i przestał. Pomyśleliśmy więc, że może czujnik się zsunął, ale on zawrzeszczał znowu. Wówczas matce w głowie zaczęło przypominać się w tempie ekspresowym co powinna robić. Drenować, oklepywać, reanimować, wezwać pogotowie. Dobrze, że tatuś jest bardziej opanowany i przytomny, bo matka za chiny nie pomyślała o podstawowej sprawie czyli wybudzić Lelka i sprawdzić sprzęt. Okazało się bowiem, że czujnik pulsoksymetru jest połamany. Mimo tego noc sylwestrowa upłynęła nam na ciągłym strachu. Jesteśmy więc na razie bez tego niezbędnego sprzętu. Potrzebny jest on nam szczególnie teraz gdy Gabrysia jest chora. Na szczęście nasza Pani Doktor pożyczyła nam taki zwykły do czasu, aż nie kupimy czujnika. A to bagatela 520 zł. Chyba, że uda mi się znaleźć do jutra coś tańszego, ale nie myślę żeby różnica była jakaś ogromna. Na całe szczęście mamy już trochę pieniędzy uzbieranych na koncie fundacji. I za to wszystkim wpłacającym serdecznie dziękujemy. Bo skąd przeciętny Kowalski miałby wziąć takie pieniądze na sprzęt? Nie sądzę żeby produkcja i koszt materiału tego kabelka był aż tak wysoki. No chyba, że któreś z niewidocznych części zrobione są np. ze złota? Jest to rozbój w biały dzień, ale co mają zrobić ludzie, którym ten kabelek jest potrzebny? Płacą i kombinują skąd wziąć na to pieniądze.
Dziś pożyczyłam wagę, żeby sprawdzić czy przez tą chorobę i brak apetytu spowodowany wykluwaniem się zębów Lelek nie stracił na wadze. Według tego sprzętu Gabrysia od 13.12.2011 nie przybrała, ani nie straciła na wadze nawet 10 dag. Cieszymy się bardzo, ale nauczeni złośliwością rzeczy martwych i sprzętu medycznego pozostajemy w czujności. I dziękujemy Paniom Pielęgniarkom Środowiskowym z przychodni na ul. Marksa za pożyczenie wagi i życzliwość. A co do życzliwości to chciałabym napisać jak wspaniali są ludzie. Nawet nie spodziewałam się, że obcy ludzie potrafią być tak bezinteresownie dobrzy. Co jakiś czas zaskakują i pozytywnie wzruszają napotkani ludzie i sytuacje. Przed Świętami otrzymałam awizo z Poczty Polskiej, bo nie odebrałam zamówionych przesyłek. W czasie gdy umawiałam się z mężem które z nas pojedzie na pocztę zadzwonił do drzwi dzwonek. I wiecie co? Pan listonosz żeby nie fatygować nas na pocztę i żebym nie miała problemów z odebraniem listów (bo matka nie ma czasu zmienić danych i od prawie 2 lat posługuje się na aukcjach internetowych nazwiskiem panieńskim, a w dowodzie widnieje nowe nazwisko) przyniósł przesyłki jeszcze raz!! Tak zabiegany i zapracowany przed Świętami listonosz oszczędził nam fatygi i kłopotu. Albo Pan emeryt, który chce nam podarować pieniądze. Nie potrafię jeszcze prosić i przyjmować takie datki i nawet nie potrafię się w takich sytuacjach zachować, ale na pewno jestem bardzo wdzięczna.
A z nowym rokiem są i nowe pomysły jak ogarnąć naszą nową sytuację. Wpadłam na niecny plan jak oskrobać Państwo i polepszyć swoją sytuację. Wymyśliłam bowiem, że rozwód z moim mężem to jest wyjście z sytuacji. Jako samotna matka otrzymywałabym zasiłek i nie musiałabym wracać do pracy. A z mężem – niemężem oprócz papieru nic by się nie zmieniło. Tu jednak okoniem stanął mój ślubny:) Nie chce słyszeć o takich pomysłach. I weź tu coś sensownego człowieku wymyśl:) Wszystko tylko nie i nie. Myślałam też o alkoholizmie, ale stwierdziłam, że nie dałabym rady:) Może ktoś podrzuciłby jeszcze jakiś ciekawy pomysł?
I jeszcze jedno: wizyta w Warszawie przełożona ze względu na chorobę Gabrysi. Niby już wszystko w porządku, ale do czwartku serwujemy jej jeszcze antybiotyk, więc wycieczka musi poczekać. O wizycie w stolicy poinformujemy:)
Nasza rodzinka
wrzesień 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 Strony
Archiwum
- grudzień 2017
- sierpień 2017
- kwiecień 2017
- grudzień 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- styczeń 2016
- listopad 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- lipiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
Kategorie
Odwiedziny
- Statystyki odwiedzin
- Wszystkich odwiedzin 72,959
- Ostatnie 24 godziny 1
- Osób online 0
4 Responses to Jaki nowy rok….