Dobre wieści

Wyprawa do Warszawy po raz kolejny nie doszła do skutku. Około 11 dostałam informację, że Pani dr ma wolny termin na jutro godz. 8. Niestety mąż nie dostał dwóch dni urlopu i znów nie pojechaliśmy. Czy dotrzemy kiedyś do stolicy? Czekamy na kolejną okazję:)
Najważniejszą sprawą w dniu dzisiejszym jest to, że Gabrysia przybrała na wadze! Ciocia-babcia z Caritasu przyjechała do nas zaopatrzona w wagę i to nie byle jaką-Lelek zmieściła się na niej cała, co jest nie lada wyczynem, bo Dziecko nasze jest jak na swój wiek długa. I ta super hiper waga pokazała 8080 dag (o całe 180 dag więcej od ostatniego ważenia). Ten wspaniały wynik poprawił nam popsuty przez Panie z MOPS-u humor.
Bo Panie te uskuteczniają wkurzanie matki do granic wytrzymałości. I dziś ta granica pękła. W rozmowie z jedną z nich nie dałam sobie w kaszę dmuchać. Nie należę do patologii na którą można krzyczeć bezkarnie, i która zwiesi uszy i zatańczy jak jej zagrają. Szczegółów oszczędzę, ale napiszę tylko, że ta rozmowa doprowadziła mnie do takiego nerwa i drżenia rąk jakich dawno nie miałam. Szybciutko Pani spuściła z tonu po mojej interwencji i na razie nasze stosunki są jasne: my nie jesteśmy do pomiatania-ona nie będzie nami pomiatać.
Co do opiekunki to się ruszyło, ale nie będę zapeszać. Napiszę wkrótce czy mogę spokojnie wracać do pracy. Co prawda strój służbowy już prawie skompletowany, gotowość do pracy zgłoszona a my dalej w rozterkach.
Wczoraj natomiast była ważna data-druga rocznica ślubu matki i ojca, ale kto by o tym pamiętał? No na pewno nie my:) Jakbyśmy mieli z 40 lat stażu:)
Druga ważna sprawa to to, że wczoraj zakończyła się zbiórka publiczna przeprowadzana na terenie Bartoszyce. Stowarzyszenie pieniądze liczy, a my niedługo poinformujemy o efektach. Wszystkim dobroczyńcom dziękujemy.

This entry was posted in akcje, codzienność. Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *