Czasami myślę, że oszaleję. Tysiąc telefonów, milion spraw do załatwienia i wszystko na mojej głowie. Dobrze, że chociaż w tym szaleństwie zaczyna dziać się coś pozytywnego. Zadzwoniła dziś do mnie Pani z fundacji Mam Serce i przekazała fantastyczne wiadomości: mają dla nas trochę sprzętu i może zapłacą za rehabilitanta!:) Okazało się również, że część tych rzeczy pochodzi od rodziców dziewczynki o której wcześniej pisałam. Teraz czeka mnie wypełnienie papierków i organizacja transportu z drugiego końca Polski. Ale to nie jest ważne, najważniejsze jest to, że Gabrysia już wkrótce będzie miała chociaż część niezbędnych sprzętów. A my zastanawiamy się gdzie to wszystko pomieścić na 48 metrach.
Leluś zaliczył dziś kolejną dawkę szczepień i wizytę cudaka. I pomimo tylu wrażeń nasz Dzidziuś był nad wyraz radosny i rozgadany. Śmiała się w głos z szalonych min ojca i gderania matki. Tylko gdy cudak nas odwiedził Leluś zrobił się strasznie poważny, bo i poważne zabiegi zostały przeprowadzone:) Ale co nas zaskoczyło – po raz pierwszy Gabrysia nie protestowała i nie marudziła leżąc na brzuchu podczas czarów marów cudaka:) To chyba jedyny cud?.